komiksy: 1933 komiksy polskie: 187 seriale animowane: 112 biografie: 59

Spider-Man 2099 #17

Spider-Man 2099 #17Numer: Spider-Man 2099 #17
Tytuł: Ye Gods
Wydawnictwo: Marvel Comics 1994
Data wydania: Marzec 1994
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Rick Leonardi
Tusz: Al Williamson
Kolory: George Roussos
Litery: Ken Lopez
Okładka: Rick Leonardi
Redaktor: Tom Defalco
Cena: $1.25
Przedruk PL: Brak

Streszczenie

Po upadku fałszywych bogów grupa superbohaterów postanawia się rozdzielić, by powrócić do swoich prywatnych spraw. Na pokładzie Valhalli pozostają Doom wraz z Ravagem, natomiast Punisher oraz Spider-Mana wracają na skuterze powietrznym do centrum miasta. Ostrzeżenia Dooma o nietrwałości przejściowego rozwiązania zastępczych generatorów odpowiadających za utrzymywanie miasta wysoko ponad ziemią okazują się podstępem mającym na celu zagarnięcie statku powietrznego dla siebie. Gdy Spider-Man zaczyna sobie zdawać sprawę z oszustwa, decyduje się razem ze swoim kompanem wrócić, by zgłębić motywy szalonego Dooma, jednak ten skutecznie udaremnia powrót nieproszonych gości, uszkadzając stateczniki skutera. Po opanowaniu awarii Punisher zamierza udać się, mimo wszystko w pościg za oddalającą się Valhallą, lecz ze względu na ograniczony zasięg pojazdu oraz niebagatelną przewagę przeciwnika Miguel odradza pozbawioną sensu pogoń. Bohaterowie kierują się do centrum, gdzie każdy odchodzi w swoją stronę.

Spider-Man pochłonięty myślami o swojej niefortunnej misji zwiastuna Thora decyduje się sprawdzić poziom spustoszenia, jakie pozostawiło w sercach mieszkańców slumsów rozczarowanie związane z farsą toczącą się wokół przybycia rzekomych Aesirów. Z przerażeniem dostrzega niezwykłe zgromadzenie ludzi stłoczonych blisko Bloodhammera – przywódcy gangu Fenris (w Spider-Man 2099 #15 został bez trudu pokonany). Dzierżąc w dłoni młot samego boga piorunów herszt bandy przemawia do zebranych, wśród których Miguel rozpoznaje własną matkę. Zupełnie zdezorientowany i skołowany Spider-Man przebiera się w cywilne ubranie i jako syn Conchaty niepewnie wkracza do akcji. Tymczasem do mieszkania Miga, w którym chwilowo gości jego brat Gabe, wchodzi rozdygotana i zapłakana Dana, twierdząc, że jej narzeczony nie żyje (w Spider-Man 2099 #16 widziała na własne oczy, jak Miguel wylatuje z prędkością pocisku przez ścianę budynku, z Valhalli).

Z wysokości prowizorycznego podestu Bloodhammer opowiada pospólstwu o zniewadze doznanej z winy Spider-Mana, o zaciekłej rywalizacji o utrzymanie rangi przywódcy gangu oraz o cudownym pojawieniu się Mjolnira – znaku od bogów czyniącym go wybrańcem spośród tłumu wierzących. Wykorzystując ogólne zasłuchanie ludzi Miguel próbuje ukradkiem wyprowadzić matkę w bezpieczne miejsce. Conchata, oburzona gruboskórnym zachowaniem syna, zaczyna wzywać pomocy, zwracając na siebie uwagę Bloodhammera. Lider Fenris planuje przykładnie ukarać nieposłusznego intruza, ugruntowując tym samym swoją pozycję społeczną wśród motłochu. Wisząc głową w dół skrępowany linami Miguel prosi w ramach ostatniej woli o modlitwę w skupieniu do prawdziwego Thora. Tłum przyklęka ze spuszczonymi głowami, podczas gdy syn Conchaty konsekwentnie pozbywa się więzów przy użyciu pazurów na opuszkach palców. Jednocześnie kontynuuje swoje przedstawienie, tłumacząc zgromadzonym, że jedynie interwencja bogów mogła uchylić niechybny wyrok śmierci. Widząc swoje beznadziejne położenie Bloodhammer postanawia pozbyć się przebiegłego natręta przy użyciu brutalnej siły. Mig, nie mogąc zdradzić swoich nadprzyrodzonych mocy, odwraca uwagę pospólstwa zmyślonym cudem o charakterze religijnym, a następnie dyskretnie, jednym ciosem pozbawia przytomności nacierającego osiłka. Wykorzystując wynikłe zamieszanie i chaos potajemnie wycofuje się razem z matką do skradzionego wozu i wspólnie bezpiecznie odjeżdżają w kierunku apartamentu Miguela.

Recenzja

Kartkując strony komiksu dochodzę do wniosku, że stanowi on świetny epilog sagi o „Upadku Młota”. W sposób humorystyczny i dość lekkostrawny czytelnik zostaje wyprowadzony z tematyki konfrontacji genetycznie zmodyfikowanej armii Avatarra z nowym pokoleniem super-bohaterów, którzy coraz swobodniej poczynają sobie w futurystycznym świecie Nowego Yorku. Biorąc pod uwagę niedosyt spowodowany niezbyt ciekawym zakończeniem crossovera kolejna część komiksu o Pajęczaku daje sporą satysfakcję z czytania.

Nie ukrywam – brak tutaj subtelnej fabuły, wymagającej szczytowego skupienia i jasności umysłu, brak tajemnic i niedomówień. Jakkolwiek numer nie wyryje się w pamięci jako przełomowy lub zjawiskowy można śmiało powiedzieć, że wniesie nieco świeżości i optymizmu. Moim zdaniem jest to świetny lek na zawód i rozczarowanie, które zakorzeniły się gdzieś wewnątrz po przeczytaniu Punisher 2099 #13. Żebym nie zapomniał, podkreślam tutaj wyjątkowość czterech ostatnich paneli komiksu, które zręcznie domykają kłódkę za ostatnimi wydarzeniami. Można się domyślać, że ubogo ubrany człowiek to nikt inny, tylko sam wielebny Thor w cywilu! Bardzo przypadł mi do gustu ten zmyślny zabieg scenarzysty.

Niezbyt wiele można napisać o bieżącym odcinku. Godną uwagi jest scena od momentu schwycenia Miguela przez tłum Thorytów, do chwili dyskretnego, strategicznego odwrotu części rodziny O’Hara z miejsca masowej bijatyki. Kontrast pomiędzy błyskotliwym umysłem Miguela, a opóźnionymi w rozwoju psychicznym osiłkami jest źródłem wielu zabawnych dialogów i sytuacji. Bloodhammer (wcześniej Bloodsword w Spider-Man 2099 #15) świetnie spisał się w swojej niewielkiej rólce. Gratulacje i ukłony w stronę panów z redakcji Marvela, ponieważ umiejętne wykorzystanie trzecioplanowej postaci do zbudowania fabuły kolejnego numeru to objaw wysokiej klasy. Nie mogę mimo wszystko zbyt wysoko ocenić komiksu, jednak z czystym sumieniem proponuję 4 pajączki.

Ocena:

Autor: Doogy

Spider-Man 2099 #17 Spider-Man 2099 #17 Spider-Man 2099 #17


Related Articles

About Author

Majk