komiksy: 1933 komiksy polskie: 187 seriale animowane: 112 biografie: 59

Spider-Man 2099 #1

Spider-Man 2099 #1Numer: Spider-Man 2099 #1
Tytuł: Spider-Man 2099
Wydawnictwo: Marvel Comics 1992
Data wydania: Listopad 1992
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Rick Leonardi
Tusz: Al Williamson
Kolory: Steve Buccellato
Litery: Rick Parker
Okładka: Rick Leonardi
Redaktor: Tom Defalco
Cena: $1.75
Przedruk PL: Brak

Streszczenie

Nowy York, rok 2099. Wysoko pomiędzy wieżowcami metropolii odbywa się pościg zmotoryzowanych jednostek służb porządkowych za tajemniczą postacią w kostiumie (fanom Spider-Mana kostium narzuca raczej jednoznaczne skojarzenia). Pomimo determinacji grupy pościgowej, która nosi się z zamiarem aresztowania uciekiniera na zlecenie korporacji Alchemax, on okazuje się zbyt szybki i zwinny, brawurowo gubiąc ogon w tłumie wypełniającym niższe kondygnacje jednego z budynków.

Wieże Babilon – własność korporacji Alchemax. Do apartamentu wchodzi nieco zmarnowany i wycieńczony Miguel O’Hara. Wita go Lyla – animacja automatycznej sekretarki, która odtwarza wiadomości pozostawione dla niego podczas nieobecności. Bohater niechętnie odsłuchuje przypomnienia o narkotykach od Tylera Stone’a, przestrogi przed współpracą z Alchemaxem i słów otuchy brata Gabe’a oraz prośby przerażonej i posiniaczonej Dany – narzeczonej, która prosi o znak życia. Wreszcie za namową automatycznej sekretarki uzupełnia lukę w osobistym dzienniku głosowym.

Retrospekcja wydarzeń sprzed kilku dni. Laboratorium korporacji Alchemax. Miguel O’Hara, jako błyskotliwy kierownik genetycznego projektu, rozmawia ze swoim bezpośrednim przełożonym Aaronem Delgato, chwaląc się postępami w dziedzinie manipulacji łańcuchem genetycznym zwierząt. Informuje również zwierzchnika o odkryciu materiału genetycznego pochodzącego od jednego z superbohaterów przełomu tysiącleci, Spider-Mana. Aaron naciska na przyspieszenie prac projektowych, po chwili do rozmowy przyłącza się również szef korporacji, Tyler Stone, który z jeszcze większą presją wymaga natychmiastowego przeprowadzenia eksperymentów na ludziach. Miguel niechętnie zgadza się, znając dobrze ryzyko alteracji genów. Zgodnie z jego przeczuciem eksperyment nie udaje się – ochotnik zgłoszony do roli królika doświadczalnego zmienia się w obdarzonego nadludzką siłą mutanta, po czym rzuca się na bohatera. O’Hara uchodzi z życiem, dzięki niestabilnej strukturze genetycznej atakującego, która prowadzi do jego śmierci. Bohater postanawia natychmiast rzucić pracę. Tyler Stone próbuje ostudzić emocje swojego podopiecznego, widząc jednak, że nic nie wskóra, podstępnie usypia czujność Miguela i dodaje mu do wina silnie uzależniający narkotyk. Dalszy szantaż to już tylko formalność, ponieważ siła specyfiku i jego wygórowana cena gwarantują, że uzależniony nie opuści zbyt szybko szeregów zatrudnionych w Alchemaxie – jedynym autoryzowanym dystrybutorze narkotyku. O’Hara odurzony wraca do swojego apartamentu, usiłując walczyć z efektami działania narkotyku, jednak pod wpływem jego halucynogennych właściwości, gdy narzeczona stara się mu pomóc, uderza ją w twarz. Szok wynikły z zajścia pozwala bohaterowi dojść do siebie i mając poczucie winy opowiada Danie wcześniejsze wydarzenia, przepraszając ją za niekontrolowaną reakcję. Oboje zmartwieni zastanawiają się nad przyszłością.

Laboratorium korporacji Alchemax, późną nocą. Miguel wpada na pomysł, że skoro narkotyk ma wpływ na jego łańcuch genetyczny, mógłby powrócić do dawnej formy, bazując na próbce własnego materiału genetycznego wykorzystywanej podczas wcześniejszych eksperymentów. Na nieszczęście działaniom bohatera przygląda się zazdrosny Aaron. Celowo doprowadza do przeciążenia układów aparatury nadzorującej alterację genetyczną, nie zdając sobie sprawy, że omyłkowo zmienił wzór genetyczny na pochodzący od Spider-Mana. Dochodzi do eksplozji i ku ogromnemu zdziwieniu sabotażysty Miguel wychodzi z niej cało. Dbając o własny interes Aaron próbuje szantażować O’Harę. Gdy zbliża się do niego nagle z przerażeniem dostrzega, że Miguel się zmienił…

Recenzja

Mamy tu do czynienia z dziewiczym numerem opowieści o futurystycznym wcieleniu Spider-Mana. Zamiast Petera Parkera spotykamy Miguela O’Harę. Budując pierwsze wrażenie nie mogłem nie zauważyć różnicy wiekowej pomiędzy tymi dwoma postaciami – Miguel w końcu jest już ustatkowanym, dojrzałym mężczyzną, zatrudnionym w dużej korporacji, zaręczonym z Daną. Oczywiście pozór ponuraka, jaki sprawia jest spowodowany podbramkową sytuacją, w jakiej nagle się znalazł – diametralnie odmienna osobowość ukazana jest we wczesnych fragmentach retrospekcji, gdzie dostrzec tam można dowcipnego lekkoducha, który wydaje mi się dziwnie znajomy… Chwila, przecież już wcześniej spotkałem się z podobnym charakterem humorystycznych powiedzonek i uszczypliwych ripost – oczywiście chodzi mi o oryginalne wcielenie Spider-Mana, Petera Parkera. Kolejnym podobieństwem pomiędzy tymi dwiema kreacjami wydaje się być filozofia życia. Miguel nie jest przykładem pozbawionego skrupułów twardziela, lecz raczej człowiekiem sumienia, dla którego słowo „odpowiedzialność” nie jest tylko wyświechtanym komunałem. Być może posuwam się za daleko, spostrzegając pewne różnice w sylwetce i rysach twarzy bohaterów, ale nie potrafię wyzbyć się nasuwającej się myśli, że autorzy komiksu wzięli starego, dobrego Spider-Mana, dodali parę gadżetów, zmienili „opakowanie” i powstał Miguel O’Hara, alter-ego Spider-Mana 2099. Wbrew pozorom to nieodparte wrażenie jest całkiem pozytywne, bo przecież żaden z fanów nie oczekiwał chyba, że powstanie coś na wzór Punishera lub Ghost Ridera.

Jeżeli chodzi o fabułę to również jestem mile zaskoczony. Geneza narodzin super-bohatera jest wciągająca i przekonująca. Nie czułem, że scenarzysta musiał zażywać dodatkowo magnez, żeby ją wymyślić, wręcz przeciwnie opowiedziana historia jest „swobodna”, jakby pisana jednym ruchem ręki, pod wpływem jednej niezmąconej myśli. Sądzę, iż wykorzystanie zabiegu retrospekcji jest trafne, dzięki niemu początkowo zastanawiałem się, kim są ci wszyscy ludzie i o co właściwie chodzi. Lubię w pewnym momencie pomyśleć: „Aha, więc o to chodziło”, więc wszelka działalność ukierunkowana na pobudzenie takich wrażeń jest, że się tak wyrażę, „charytatywna”. Autorzy pozostawili sobie w tym przypadku nawet sporą przestrzeń na rozwinięcie poszczególnych wątków i wyjaśnienie niedomówień, dlatego w tej kategorii pretendują do miana „dobroczyńców roku”.

Postacie przedstawione nam w pierwszej części są wyraziste, cechuje je silna osobowość i tworzą zgraną obsadę. Szczerze powiedziawszy z takim potencjałem charakterów można zrobić wiele dobrego, więc nie mogę się doczekać kolejnego numeru. Dobrze przemyślane są kreacje bohaterów negatywnych, gdyż moim zdaniem, zamiast zgrai bezmyślnych tumanów, otrzymaliśmy dwóch subtelnych i przebiegłych drani, którzy odcisnęli silne piętno na życiorysie Miguela bez użycia muskuł czy broni.

Dwa słowa odnośnie rysunków i grafiki w komiksie. Według mnie osoby odpowiedzialne za tę część komiksu siedziały przez cały dzień, znudzone i niewyspane, zainteresowane bardziej pogodą na zewnątrz niż wykonywaną pracą. Tylko kilka razy, gdy przechodził gdzieś w pobliżu zleceniodawca, nagle zbierały w sobie resztki sił i przykładały się do swoich zajęć. Stąd efekt – większość rysunków wygląda, jakby ktoś wykonał je od niechcenia i z przymusu, a tylko część wyróżnia się na ich tle, budząc zadowolenie u czytelnika.

Ocena końcowa to 5 pajączków, bo ta grafika mocno mnie zirytowała, ale zastrzegam sobie prawo do oceny maksymalnej, gdy rysownik dostanie podwyżkę, albo przejdzie na emeryturę.

Ocena:

Autor: Doogy

Spider-Man 2099 #1 Spider-Man 2099 #1 Spider-Man 2099 #1


Related Articles

About Author

Majk