The Amazing Spider-Man #1
Numer: The Amazing Spider-Man #1 (#965)
Tytuł: Brak
Tytuł 2: Death to the Tyrant
Wydawnictwo: Marvel Comics 2025
Data wydania: Czerwiec 2025
Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: Pepe Larraz, John Romita, Jr.
Tusz: Pepe Larraz, Scott Hanna
Kolory: Marte Gracia, Marcio Menyz
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Pepe Larraz
Asystent redaktora: Kaitlyn Lindtvedt
Pomocnik redaktora: Tom Groneman
Redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: C.B. Cebulski
Wydawca: John Nee
Cena: $5.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Peter Parker przechodzi serię nieprzyjemnych wywiadów o pracę, w których każdy rekruter atakuje go z innej strony. Padają oskarżenia o plagiat pracy doktorskiej, co doprowadziło do jej unieważnienia, oraz zarzuty o utratę pieniędzy po upadku Parker Industries. Kolejni rozmówcy wypominają mu nieobecności, nieudaną współpracę ze start-upem i niewyjaśnione kontuzje (związane z działalnością Spider-Mana). Pojawiają się też pytania o Normana Osborna, aż w końcu Peter ucieka, by pomóc Spider-Boyowi.
Queens. Po tej serii porażek Peter odwiedza ciocię May, by pomóc jej powiesić zdjęcia rodzinne na ścianie. Tłumaczy, że nieudane rozmowy kwalifikacyjne to wynik „słynnego pecha Parkera”. W trakcie rozmowy otrzymuje telefon z informacją o ofercie pracy jako inżynier nadzorujący w Rand Enterprises. Okazuje się, że rekomendację na stanowisko Supervising Engineer of Cooperative Disciplines w tak prestiżowym dla biznesu i nauki miejscu wystawił mu dawny kolega z czasów szkoły średniej – Brian Nehring.
Rand Enterprises. Peter i Brian wspominają młodzieńcze wybryki, m.in. robienie bomb śmierdzących z chemikaliów szkolnych. Peter pyta, dlaczego Brian go polecił, a ten przypomina mu ich dziecięcą obietnicę, że „freaktastyczna czwórka” zawsze będzie się wspierać. Podczas oprowadzania po firmie Peter, który ma zaraz poznać swoją nową szefową, słyszy hałas z zewnątrz i znika, by zbadać sytuację.
Na ulicy Spider-Man wkracza do walki z oszalałym Rhino, zakładając, że właśnie stracił pracę. Podczas starcia Rhino nagle traci przytomność i przestaje oddychać. Peter wykorzystuje swoją siłę do masażu serca i ratuje mu życie. Później, w Kingsley Tower, asystent Rodericka Kingsleya, Simon, informuje go, że w krwi Rhino w Ravencroft wykryto ślady ich nieznanej substancji. Kingsley zaleca monitoring. Po odprawieniu pracownika rozmawia z postacią w cieniu o ich sekretach i zleca jej zajęcie się Spider-Manem.
Pub. Peter spędza wieczór na podwójnej randce z Shay, Randym i jego partnerką Brie. Opowiada, że Brian go krył i nie został zwolniony dzięki sprzedaży bajeczki o jego chorobie jelit. Randy wspomina, że mieszkańcy East Harlem, z którymi pracuje jako pracownik socjalny, nagle przestali się z nim kontaktować. Peter zauważa, że to okolica, w której mieszka Rhino, i postanawia zbadać tajemniczą sprawę.
Noc. Peter jako Spider-Man zakrada się do mieszkania Rhino, szukając wskazówek z pomocą Spider-Signal. Nagle jego pajęczy zmysł zaczyna szaleć, a za nim pojawia się skryta w cieniu postać. Choć próbuje się uspokoić, odwraca się i widzi wizję swoich dawnych wrogów, którzy zaczynają się do niego zbliżać.
Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: Pepe Larraz
Tusz: Pepe Larraz
Kolory: Marte Gracia
Litery: VC’s Joe Caramagna
Death to the Tyrant
Oscorp Tower. Norman Osborn organizuje konferencję prasową, by porozmawiać o swojej relacji z Oscorp, gdy nagle zostaje zaatakowany przez mężczyznę oskarżającego go o zabójstwo swojej żony, Sandry Peterson, w czasach, gdy Norman był Zielonym Goblinem. Napastnik zamienia się w cyborga i krzycząc „Sic Semper Monstrum!” („Tak zawsze kończą potwory!”), strzela do Normana z naręcznego działa laserowego. Norman daje radę oderwać mu broń i zaczyna go nią okładać.
W trakcie walki Osborn przypomina sobie rozmowę ze Spider-Manem, który mówił, że ludzie mogą się zmieniać i pytał, czy odejście z Oscorp to naprawdę najlepsze, co Norman może zrobić. Osborn powstrzymuje się więc od dalszego ataku, oddaje napastnika ochronie i ogłasza prasie, że jednak nie odejdzie z Oscorp. Zamiast tego firma ma teraz służyć jako sposób na odpokutowanie jego dawnych win.
Epilog. Arizona. Archeolodzy badają magnetyczne wzory i promieniowanie kosmiczne wokół formacji skalnych na pustyni. Niespodziewanie pojawia się mężczyzna imieniem Hermes, który twierdzi, że to nie skały, lecz skamieniałe pnie drzew, a promieniowanie pochodzi właśnie od nich. Nagle jedna z formacji eksploduje, zabijając prawie wszystkich. Przeżywa tylko jedna osoba, która widzi, jak z wnętrza skały wyłania się potężna opancerzona postać, która ogłasza, że „Brama Piekieł została otwarta”.
Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: John Romita, Jr.
Tusz: Scott Hanna
Kolory: Marcio Menyz
Litery: VC’s Joe Caramagna
Recenzja
Pierwszy numer siódmego tomu The Amazing Spider-Man to kolejne otwarcie nowego rozdziału w życiu Petera Parkera, tym razem pod batutą Joe Kelly’ego i z rysunkami Pepe Larraza. Choć numer próbuje łączyć osobisty dramat, klasyczne elementy superbohaterskiej akcji i nowe tajemnice, całość wypada co najwyżej przeciętnie. Komiks nie jest tragiczny, ale sprawia wrażenie déja vu – myśmy już to wszystko widzieli i to nieraz. Dla wieloletnich czytelników może to być frustrujące, bo mimo deklaracji „wielkich zmian” i „nadejścia kolejnej ery”, dostajemy raczej odgrzewany schemat niż nową jakość.
Już sam początek tomu przypomina otwarcie ery Brand New Day. Peter znów szuka pracy i po raz kolejny przechodzi serię upokarzających rozmów kwalifikacyjnych, z których nic nie wychodzi. Ciocia May ponownie odgrywa rolę jego emocjonalnej podpory, a nowe postaci, takie jak dawny znajomy Brian Nehring, wchodzą do gry bez większej świeżości. Co więcej, pomysł, by Peter miał w szkole paczkę kumpli od robienia psikusów, gryzie się z kanonem – przecież zawsze był samotnikiem i ofiarą żartów, a nie ich sprawcą. Gdy w końcu dostaje pracę, trudno się tym ekscytować – to wszystko już było i nie wnosi wiele nowego.
Na szczęście intryga kryminalna z udziałem Rodericka Kingsleya, czyli Hobgoblina, nabiera interesujących kształtów. Złoczyńca współpracuje z tajemniczą postacią w cieniu i zalewa miasto nieznaną substancją, której pierwszą ofiarą wydaje się Rhino. Walka z naćpanym przeciwnikiem ma niezłe tempo, a scena z masażem serca w wykonaniu Spider-Mana jest dramatyczna i niecodzienna. Atmosfery dodaje późniejsze śledztwo w mieszkaniu Rhino oraz powrót klasycznej latarki Spider-Signal! Pojawia się też pytanie: kim jest tajemniczy nasłany przez Kingsleya prześladowca, który potrafi przeciążyć pajęczy zmysł Petera? To trop, który warto śledzić dalej, mając z tyłu głowy podpowiedź, że scenariusz komiksu pisze Joe Kelly.
Niestety, oprawa graficzna Pepe Larraza bywa nierówna. Choć sceny akcji i te w cieniu – jak rozmowa w Kingsley Tower – prezentują się przyzwoicie, to już mimika postaci pozostawia sporo do życzenia. Peter wygląda jak dzieciak, ciocia May znów się „odmładza”, a Randy Robertson ledwo przypomina samego siebie. Do tego twórcy najwyraźniej zapomnieli o jego związku z Janice Lincoln – nagle znów jest wolny i randkuje bez większego wyjaśnienia. Na plus należy natomiast zapisać dodatki rysowane przez Johna Romitę Jr., które zamykają zeszyt i przypominają, jak dobrze odnajduje się on w uniwersum Spider-Mana.
Jednym z nich jest historia Death to the Tyrant, w której Normana Osborna atakuje mężczyzna oskarżający go o śmierć żony z czasów jego działalności jako Green Goblin. Pomysł na zemstę osoby, która straciła bliskich przez Normana, to celne przypomnienie, że Osborn ma wiele ofiar na sumieniu. Szkoda jednak, że pomysł Zeba Wellsa, by Norman odszedł z Oscorp i spróbował czegoś nowego, został natychmiast podważony przez Joe Kelly’ego. Osborn, zamiast zamknąć przeszłość, znów zostaje w firmie, by „odkupić winy”, a przecież dokładnie taki miał cel, gdy zatrudniał w niej Petera. Kolejna postać, która tkwi w miejscu.
Epilog z tajemniczym Hellgate budzi zainteresowanie, zwłaszcza dzięki obecności nowego, piekielnego superzłoczyńcy. Jednak trudno nie zachować ostrożności – już wiele razy obiecywano, że demoniczna postać odmieni życie Petera Parkera, a kończyło się rozczarowaniem. Ostatnim przykładem jest Kindred, który zwiastował retcon One More Day, a okazał się jedynie mętną figurą w przeintelektualizowanej intrydze. Dlatego może i warto śledzić wątek Hellgate’a, ale nie należy robić sobie wielkich nadziei.
Podsumowując, komiks opatrzony numerem „jeden” to przeciętny start nowego tomu TASM. Oferuje kilka obiecujących wątków i niezłą akcję, ale fabularna wtórność, graficzna nierówność i cofanie rozwoju postaci sprawiają, że na razie nie ma tu niczego przełomowego i fascynującego. 3 pajączki.
Ocena:
Autor: Dawidos