komiksy: 1936 komiksy polskie: 187 seriale animowane: 112 biografie: 59

Ben Reilly: Scarlet Spider #1

Ben Reilly: Scarlet Spider #1Numer: Ben Reilly: Scarlet Spider #1
Tytuł: Brak
Wydawnictwo: Marvel Comics 2017
Data wydania: Czerwiec 2017
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: John Dell
Kolory: Jason Keith
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Mark Bagley, John Dell & Jason Keith
Asystent redaktora: Allison Stock
Pomocnik redaktora: Devin Lewis
Redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak

Streszczenie

Ben Reilly spogląda na Las Vegas ze znajdującej się tam kopii Statuy Wolności. Liczy na to, że skoro inni ludzie przybywając tutaj zaczynają nowe życie, to także i jemu się to uda. Z pewnym zadowoleniem zapatruje się na swój kostium, który ukradł napotkanemu cosplayerowi. Nie przejmuje się, że zostawił go nagiego w łazience w hotelu. Zastanawia się nad tym, jak rozpocząć swoje życie: póki co mieszka w obskurnym pokoju w motelu i nie ma grosza przy sobie. Przyznaje, że Peter narzekał na brak forsy, jednak przynajmniej mieszkał w domu z kochającymi ciotką i wujkiem. On natomiast teraz nie ma nikogo.

Odzywa się głos informujący Bena, że nie jest sam. To jego poprzednie JA, czyli Scarlet Spider. Reilly oznajmia, że on się nie liczy. Podczas dalszej dyskusji Scarlet mówi Benowi, że jego plany zawsze nie wypalają, bo jest złym typem, który na dodatek używa brzydkiego słownictwa. Ben oponuje, że przywracał ludzi do życia i że to nijak ma się do bycia złym gościem. Scarlet odpowiada, że łamie przez to pierwsze przykazanie, bo zajmując się życiem i śmiercią oraz zmartwychwstaniem udaje Boga. Ben opuszcza Statuę a jego dyskusję z samym sobą przerywa krzyk napadniętej kobiety.

W jednej z uliczek uzbrojony w nóż mężczyzna próbuje obrabować młodą kobietę. Ben pyta zbira, czy ma jakiś kostium lub jakąś bardziej imponującą broń. Oświadcza, że jest pierwszym przestępcą, z którym ma do czynienia w mieście i chciałby, żeby tamten miał do zaoferowania coś więcej niż groźba. Zbir wyciąga broń i strzela do Reilly’ego, nazywając go Spider-Manem. Ben odpowiada. że jest Scarlet Spiderem i że nazywanie go mianem tego pierwszego będzie przykre w skutkach. Kopnięciem powala zbira i wytrąca mu broń z ręki, podnosi pistolet, na co mężczyzna mówi, że myślał że bohaterowie nie używają broni i że tamten jest Spider-Manem. W odpowiedzi na to Ben dwukrotnie strzela zbirowi w nogę. Pozostawia go krwawiącego i wychodzi z uliczki z uratowaną kobietą, która przedstawia mu się jako Mandy. Dziewczyna pyta, jak może się odpłacić za ratunek, na co Ben bez wahania odpowiada, że stówa wystarczy. Kobieta ma tylko pięćdziesiątkę, którą Ben zabiera, po czym mówi jej, żeby zabrała broń, i odlatuje na pajęczynie.

San Francisco. Stojąca na parkingu Rita przeklina się za to, że gdzieś zapodziała kluczyki od samochodu. Jej wywód przerywa pojawienie się Jackala. Kobieta cieszy się na jego widok i oznajmia, że tęskniła i myślała, że już się nigdy nie zobaczą. Jackal pyta kobiety, gdzie jej mówił, że planuje się udać. Podejrzliwa Rita przygląda się Jackalowi i widzi, że widoczne blizny na jego twarzy uległy zmianie. Mężczyzna zdejmuje maskę szakala i przyznaje się, że jest Kainem i dziękuje kobiecie za potwierdzenie, że Reilly żyje. Teraz chce wiedzieć, gdzie on jest. Kobieta każe Kaine’owi iść do diabła, ten jednak odpowiada, że znajdzie sposób, aby ją zmusić ją do mówienia. Rita odpowiada, że jest bohaterem i chciałaby przekonać się jak próbuje to zrobić. Kaine łapie ją za rękę i oznajmia, że nie jest bohaterem, a ona nie chce się przekonać o tym na własnej skórze.

Las Vegas. Ben siedzi w swoim motelowym pokoju i przygląda się masce szakala. Jego kolejne JA, Ben-Jackal stwierdza, że miło, iż wciąż o nim pamięta. Dyskutują na temat tego, czego ostatnio dopuścił się Ben (The Clone Conspiracy), który przyznaje, że zrobił to, co uważał za słuszne. Jackal mówi, że z tego powodu ludzie robią, co tylko chcą i że robią to, co wydaje im się w danej chwili dobrym pomysłem. Ben stwierdza, że może ten konkretny pomysł nie był najlepszy. Jackal odpowiada, że powinien się spotkać z pewną kobietą, dla której przyjechał do Las Vegas. Ben niszczy maskę, na co Jackal reaguje oburzeniem i mówi, że tak łatwo się go nie pozbędzie. Reilly atakuje projekcję siebie jako Jackala, po czym wytwór jego wyobraźni znika. Naciąga kaptur na głowę i wychodzi.

Kasyno i hotel Mercury Rising. Ben przemierza budynek i zatrzymuje się przy posągu przedstawiającym właścicielkę budynku, Cassandrę Mercury, jedną z najpotężniejszych kobiet na świecie. Oczywiście daleko jej do mocy takiej, jaką dysponuje Storm czy Kapitan Marvel, jednak nie zmienia to faktu, że jest niebezpieczną osobą.

Na samym szczycie swojego budynku Cassandra rozmawia przez telefon z generałem przesiadującym w Pentagonie. Mężczyzna pyta, skąd ona ma informacje, o tym, o czym nie wie nikt. Odpowiada, że w jej interesie jest sporo wiedzieć. Generał pyta, czego od niego oczekuje, słysząc że w tej chwili niczego, dopytuje, czy to szantaż. Cassandra mówi, że to nie jest szantaż tylko, że jeśli ich drogi się skrzyżują w przyszłości, chciałaby żeby generał o tym pamiętał. Do gabinetu wchodzi człowiek Cassandry, Slate, pytający, czy rozmowa z generałem była udana. Kobieta odpowiada, że generał to uroczy człowiek, po czym pyta jak kasyna. Mężczyzna odpowiada że miał zamiar tam iść, tylko pomyślał, że najpierw zajrzy do niej. Kobieta oznajmia, że to urocze, iż stał się taki opiekuńczy od chwili, gdy odeszła Abigail, jednak jego troski są bezpodstawne, po czym każe mu iść pilnować jej pieniędzy.

Spacerujący po kasynie Ben rozmyśla o ludziach przychodzących do takich miejsc, gdy nagle słyszy głos starszego mężczyzny, który mówi swojej żonie, że wystarczy jej gier i że spędził dużo czasu, szukając jej. Ben zwraca na to uwagę, imię oraz wygląd kobiety przysuwa mu na myśl ciotkę May. Ben staje w obronie kobiety, a na pytanie jej męża, kim on jest, odpowiada, że bratankiem. Mężczyzna nie rozumie tego, mówi że jego żona jest jedynaczką, po czym oznajmia, że daje sobie spokój i że Ben może sobie zabrać jego żonę i odchodzi. Reilly pyta kobietę, nazywając ją ciotką June, czy może coś zrobić, na co ta oznajmia, żeby się zamknął. Nagle czyjś głos rozkazuje wszystkim, aby się nie ruszali. W kasynie pojawiają się zamaskowani i uzbrojeni ludzie. Ben przygląda się zbirom. Scarlet Spider mówi mu, że musi ich powstrzymać, Jackal z kolei każe mu ich olać.

Jeden z rabusiów interesuje się Benem, każe mu oddać portfel, jednak Ben takowego nie ma, przez co mężczyzna zabiera June kubek z drobniakami. Reilly staje w obronie kobiety, łamie rękę i karabin zbira. Przestępcy biorę go na celownik, a sam Ben zastanawia się, jakie ma opcje. Nie może skakać i strzelać pajęczynami, bo prędzej czy później wieści dotrą do uszu Petera, który się domyśli wszystkiego. W obronie Bena staje Slate, od którego odbijają się wystrzeliwane przez zbirów pociski. Mężczyzna unosi stół do ruletki i rzuca nim w bandziorów, po czym oznajmia, że po wszystkim i policja jest w drodze. Następnie pyta Bena, jak ten zdołał rozwalić karabin przestępców i dodaje, że jego szefowa, której nazwisko jest na budynku, chciałaby się tego dowiedzieć.

Obaj idą do gabinetu Cassandry. Kobieta rozpoznaje głos Bena i oznajmia, że jest Jackalem. Ben przedstawia się jako Peter i mówi, że potrzebuje jej pomocy. Cassandra pyta, dlaczego miałaby mu pomagać. Ben jako argument podaje fakt, że uleczył jej córkę. Kobieta z kolei mówi, że ta rzecz nie była jej córką i że ją wystrychnął na dudka. Mierząc do Bena z broni, dodaje, że modliła się o możliwość zabicia tego, który zadał jej taki ból.

Recenzja

Numer pierwszy o perypetiach starego nowego Bena mamy za sobą i przyznam się, że miałem mieszane uczucia od samego początku, kiedy Marvel ogłosił, że taki tytuł powstanie. Początkowe obawy wynikały z tego, że chcieli na siłę zmienić kostium Scarlet Spidera, który był po prostu beznadziejny. Szczęście w nieszczęściu, że pod naciskami fanów postanowili nie używać tego kostiumu i wybrnęli z tej sytuacji, pisząc, że Ben ukradł kostium jakiemuś cosplayerowi.

Scenariusz jest beznadziejnie prosty: Ben szuka sposobu na rozpoczęcie nowego życia, po tym jak namieszał jako Jackal i uciekł z Nowego Yorku. Proste, banalnie proste. Jednak siłą rzeczy mnie ta historia nie porwała pod żadnym względem. Tak jak byłem wiernym fanem Bena/Scarlet Spidera i nie sądziłem, że kiedykolwiek moja sympatia do tej postaci ulegnie zmianie, tak teraz uważam że Kaine jest Scarlet Spiderem, a Ben… no cóż, nie jest Benem.

Pod względem graficznym Ben jest takim drugim Kainem – przez blizny na twarzy. Mentalnie Ben, którego Miles Warren złamał (co opisano w The Clone Conspiracy, więc nie będę się rozpisywać), jest niby złoczyńcą, niby antybohaterem chociaż sam nie potrafi się odnaleźć w nowej roli. Ja także nie wiem, do której kategorii przypisać tę wersję Reilly’ego. Kiedyś Ben był równie oddany swoim bohaterskim ideałom jak Peter, teraz jest kimś zupełnie inny.

Ciekawy jestem, w którym kierunku pójdzie scenarzysta i co czeka Reilly’ego, ale żeby to była moja ulubiona seria, to raczej na to nie liczę. Bardziej czekam na kolejne perypetie Kaine’a w jego solowym tytule – o ile taki powstanie. Co ciekawe sam Kaine pojawia się tutaj, chcąc dopaść Bena i najpewniej skopać mu 4 litery za to, co tamten zrobił. Rysunki oczywiście przyzwoite, cieszą oko. Jednak sposób, w jaki piszą Bena (który ma jakąś manię żeby mieć coś na kształt rodziny) nie przypadł mi do gustu.

Z bólem serca oceniam na 2.

Ocena:

Autor: Dengar

Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1

Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1

Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1

Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1 Ben Reilly: Scarlet Spider #1


Related Articles

About Author

Dawidos