komiksy: 1934 komiksy polskie: 187 seriale animowane: 112 biografie: 59

Wiecznie młody, czyli historia, która się nie starzeje

RECENZJA POWIEŚCI SPIDER-MAN. WIECZNIE MŁODY

Marvel: Spider-Man. Wiecznie młodyOd kwietnia 2019 roku specjalizujące się w literaturze fantastycznonaukowej Wydawnictwo Insignis zaopatruje polski rynek książkowy w oficjalne powieści Marvela, które pisane są na kanwie kultowych komiksów i powieści graficznych giganta z Nowego Yorku. Dotychczas w przetłumaczonej na nasz język serii ukazały się „Wojna domowa” i „X-Men. Saga Mrocznej Phoenix”. Teraz ku uciesze redakcji naszego serwisu przyszedł czas na pierwszą solową powieść o Spider-Manie. Na półkach księgarń i salonów prasowych znad Wisły ląduje książka „Spider-Man. Wiecznie młody” autorstwa Stefana Petrucha.

Amerykański autor, którego nazwisko wskazuje na czeskie tudzież polskie korzenie, rozpoczyna swoją twórczość w świecie Spider-Mana od historii opartej na motywach „Stone Tablet Saga”. Mowa o wymyślonej przez Stana Lee opowieści, której akcja toczy się wokół starożytnej kamiennej tabliczki kryjącej sekret wiecznej młodości. Powieść jest więc adaptacją komiksów, jakie mogliśmy przeczytać na stronach The Amazing Spider-Man #68-75, przy czym oczywiście została zmodyfikowana i wzbogacona o nowe wątki, a także – a to duży plus – dopisano do niej kontynuację, która nie ma swego źródła w komiksowych planszach.

Tytułowego bohatera rozpoczynający lekturę zastają w stanie totalnego spłukania. Kiedy przebrany w kostium Peter Parker desperacko szuka okazji do zarobku (strzelenia paru fotek dla gazety „Daily Bugle”), Silvermane, szef organizacji przestępczej Maggia, spiskuje z tajemniczym Schemerem przeciwko Kingpinowi, któremu z kolei bliski współpracownik podsuwa pomysł kradzieży zabytkowej tabliczki kryjącej klucz do największej tajemnicy wszechczasów. Wkrótce wszyscy stają do wyścigu po wystawiony na Empire State University eksponat, by po latach znów zgłębić tajniki mocy feralnego artefaktu.

The Amazing Spider-Man #74Dedykowana Stanowi Lee książka została podzielona na dwie części: Młodość i Dorosłość. Wbrew pozorom semantycznie nie mają one związku z Peterem Parkerem, ponieważ zarówno w części otwierającej, jak i tej z akcją umiejscowioną dwa lata później, główny bohater jest nadal osobą w wieku studenckim. Te tytuły tyczą się raczej postaci głównego antagonisty – Silvermane’a – i odzwierciedlają jego dążenie najpierw do upragnionej młodości, a później – o ironio – do utęsknionej dorosłości i normalności. Wspólny mianownik wyznacza tu tabliczka z wyrytymi hieroglifami, które czarny charakter tak bardzo pragnie odszyfrować.

Pierwsze, na co warto zwrócić uwagę przy ocenie tej książki, to zręczność autora, który nieźle poradził sobie ze znalezieniem tzw. złotego środka. Mowa tu o osiągnięciu stanu względnej równowagi między pełnym zmartwień życiem osobistym Spider-Mana a jego wymagającą walki z najgroźniejszymi przestępcami Nowego Yorku pracą superbohatera. Rzeczywistość, której Parker stawia czoła jako i student, i zamaskowany obrońca miasta, często opisują jego wprowadzane bez komentarza narratora monologi wewnętrzne. Pomyślane jako książkowy substytut dymków komiksowych, ubarwiają opowiadaną historię.

Aby komiksowi wyjadacze nie mieli jednak wrażenia déja vu, Stefan Petrucha przelał komiksowy pierwowzór na karty książki po swojemu, dodając trochę nowości, ale też wycinając pewne wydarzenia. Przykładowo, w intrygę z tabliczką wplótł Schemera z The Amazing Spider-Man #83-85, za to pominął Shockera. Z myślą o przedstawicielach pokolenia internetowego zadbał też o uwspółcześnienie historii. Protest studentów ESU zostaje więc porównany do demonstracji ruchu Occupy Wall Street, Peter cyka fotki aparatem cyfrowym, wszyscy posługują się smartfonami, a filmiki można zgrywać na YouTube.

Spider-Man: The Lifeline Tablet SagaRemastering w pakiecie z przystępnym językiem sprawia, że odnajdujący się w nowoczesnym świecie czytelnik da radę przeczytać powieść na jednym „posiedzeniu”. Target? Choć wydawca zza oceanu ustalił dolną granicę wieku na 11, trzeba odnotować, że Kingpin i Silvermane wydają się bardziej okrutni od komiksowych protoplastów. Niesie to za sobą pewną dozę brutalności, jak w scenie, gdy Fisk miażdży twarz gaduły-ochroniarza. Ponieważ to opowieść o przyjacielskim Spider-Manie, mrok, jaki roztaczają złoczyńcy, rozjaśnia humor. Niektóre docinki naprawdę rozbawiają, ale zdarzają się też czerstwe, choć w mniejszości.

Tempo akcji nie jest równe. Druga część wydaje się dynamiczniejsza, może dlatego, że ma bardziej skondensowaną treść (jej akcję napędza już zasadniczo tylko motyw tabliczki) w odróżnieniu od pierwszej, która skacze po różnych wątkach i w większym stopniu skupia się na relacjach Petera, z naciskiem na jego związek z Gwen Stacy. W tej warstwie powieść mogłaby być bardziej dopracowana, bo niektóre myśli Parkera, oddające uczucia do ukochanej dziewczyny, są przerysowane, zbyt fatalistyczne albo infantylne, a przez to irytujące. Miłą niespodzianką są zaś relacje Kingpina i jego żony, które mają w sobie sporo finezji.

W subtelności pisarz przestaje bawić się z chwilą, gdy jego powieść wychodzi z ram remake’u wydanych w latach 60-70. komiksów, a przeobraża się w ich sequel skrojony według autorskiej wizji. Już w pierwszych zdaniach drugiej części książki czytelnik dostaje obuchem w łeb, odkrywając, jak dramatycznie zmieniło się życie Spider-Mana po tych dwóch latach. Czytając wzmianki o Gwen i Zielonym Goblinie, ma się wrażenie, jakby ktoś wyrwał strony najbardziej emocjonującego rozdziału. Na pocieszenie zostaje nowa alternatywna kontynuacja sagi o tabliczce. A Gwen i Goblin? To już materiał na osobną książkę, oby równie udaną co ta.

Ocena:

Autor: Dawidos


Related Articles

About Author

Dawidos

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *