Marvel Team-Up #11
Numer: Marvel Team-Up #11
Tytuł: The Doomsday Gambit!
Wydawnictwo: Marvel Comics 1973
Data wydania: Lipiec 1973
Scenariusz: Len Wein
Rysunki: Jim Mooney
Tusz: Mike Esposito
Kolory: Glynis Wein
Litery: John Costanza
Okładka: John Romita
Redaktor: Roy Thomas
Cena: $0.20
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Spider-Man z trzymaną w ręku bombą czasową leci w Himalaje w poszukiwaniu grupy Inhumans. Tam odnajduje The Great Refuge, bazę Inhumans, którzy wysyłają na spotkanie z nim komitet powitalny. Pewna osoba uderza Pająka latającą maszyną, po czym druga łapie go spadającego i nieprzytomnego.
W siedzibie Inhumans jeden z nich, Karnak, nakazuje Spider-Manowi powstać na znak szacunku dla króla Black Bolta. Parker opowiada im o tym, co się ostatnio stało, i mówi, że bomby czasowe emitowały taką samą formę energii jak Negative Zone wokół ich azylu. Spidey prosi ich o pomoc w przeniesieniu do XXIII wieku. Gorgon proponuje, że wyruszą w tę podróż razem, na co król wyraża zgodę. Bombą zajmuje się brat Black Bolta, Maximus Szalony, a Spider-Man zostaje oprowadzony przez Tritona po siedzibie Inhumans.
Po powrocie, urządzenie zostaje włączone i Spidey z Inhumans przenoszą się do XXIII wieku. Okazuje się, że zostali przeniesieni kilka minut przed ocknięciem się Spider-Mana w przyszłości i docierają w momencie, gdy Zarrko przylatuje do siedziby Kanga. Na powitanie bohaterów przybywa straż Kanga, która jednak w kilka chwil zostaje rozbita w pył. Kang sprzecza się z Zarrko, chce już go pojmać tak jak Avengers, gdy do pomieszczenia wbiegają Spider-Man i Inhumans, tajemniczy goście z Marvel Team-Up #10.
Kang chce zabić Avengers, ale Parker łapie jego dłoń siecią, zanim ten pociąga za dźwignię. Black Bolt wydaje z siebie dźwięk, który uwalnia Avengers, przy okazji nokautując Kanga. Zjawia się Iron Man. Spidey zauważa, że w całym zamieszaniu zwiał Zarrko, jednak szybko go dogania i zawiązuje w sieć. Wraca do reszty i zdejmuje maskę Kangowi, jednak okazuje się on falsyfikatem. Zaraz odzywa się głos Kanga, który oznajmia, że niedługo znowu się spotkają. Tymczasem wszyscy wracają z powrotem do XX wieku.
Recenzja
Po ogromnym rozczarowaniu poprzednim numerem otrzymujemy ostatnią i najlepszą część Tomorrow War. Ani Iron Man, ani Human Torch nie zapewniają tak ekscytującego team-upu Spider-Manowi jak grupa Inhumans. Na stanowisku scenarzysty Conway’a zastępuje Len Wein, który wkrótce zastąpi go też przy pracy nad TASM. Nie zmienia to jednak faktu, że twórcą fabuły tego numeru MTU jest nadal Gerry Conway.
Komiks rozpoczyna się kolejną dziurą fabularną. Ostatnio widzieliśmy Pająka, jak w Grecji rozbroił ostatnią bombę czasową. Tutaj zastajemy go, jak przyczepiony do helikoptera leci w Himalaje z zamiarem odszukania siedziby Inhumans. Przypominam, że Storm zostawił go bez żadnej pomocy ani wskazówki co do lokalizacji tej grupy. Ponadto, jak Spidey znalazł w Grecji amerykańskiego pilota, który za darmo zgodził się przewieźć go z kontynentu europejskiego do Azji, w bardzo odległy i nieprzyjazny klimatycznie rejon?
Początek jest mało wiarygodny, ale dalej jest już tylko lepiej. Grupa Inhumans i ich siedziba – bardzo mili osobnicy i bardzo miłe miejsce. Powrót do XXIII wieku bardzo efektowny. Poza tym świetne sceny walki z udziałem Spider-Mana i Inhumans, którzy tworzą bardzo udany team-up. Znakomity pomysł ze sceną zaskoczenia Kanga. W poprzednim numerze, gdy Kang spiera się z Zarrko, pojawiają się u niego tajemniczy goście, którzy budzą jego przerażenie. W tym numerze okazują się nimi być Spider-Man i Inhumans, którzy przenieśli się w XXIII wiek kilka minut przed ucieczką Spider-Mana z siedziby Kanga (MTU #10). Całkiem sprytne, nie? Cieszy też pojmanie Zarrko i ucieczka Kanga, który wykiwał niemal wszystkich.
Podsumowując, najlepsza część trylogii Tomorrow War i zdecydowanie najlepszy numer Marvel Team-Up z 1973 roku. 4,5 pajączka.
Ocena:
Autor: Rządło (streszczenie), Dawidos (recenzja)