komiksy: 1932 komiksy polskie: 187 seriale animowane: 112 biografie: 59

Spider-Man

Mega Marvel #1Numer: Spider-Man
Tytuł: Todd McFarlane
Wydawnictwo: Egmont 2019
Data wydania: Maj 2019
Scenariusz: Todd McFarlane, Rob Liefeld, Fabian Nicieza
Rysunki: Todd McFarlane i Rob Liefeld
Tusz: Todd McFarlane, Rob Liefeld, Rick Magyar, Scott Williams, Jim Lee
Kolory: Bob Sharen, Todd McFarlane, Gregory Wright, Brian Murray
Litery: Dariusz Zach
Okładka: Todd McFarlane
Redaktor: Małgorzata Kuśnierz, Kamil Śmiałkowski
Redaktor naczelny: Małgorzata Wnuk
Wydawca: Martin Dusseldorp
Tłumacz: Bartosz Czartoryski
Cena: 109,99zł

Opis

Zbiór klasycznych komiksów ze Spider-Manem

Todd McFarlane na długo ukształtował wizerunek Spider-Mana. Zebrane w tym tomie zeszyty ukazywały się w latach dziewięćdziesiątych XX wieku i cieszyły się ogromną popularnością wśród czytelników. Pierwszy z nich sprzedał się w Stanach Zjednoczonych w nakładzie dwóch i pół miliona egzemplarzy.
W widowiskowym pojedynkach Spider-Manowi przyjdzie zmierzyć się z Lizardem, tajemniczą wiedźmą i Hobgoblinem. Nie mniejszym wyzwaniem okażęe się jednak współpraca z Wolverie’em. A na koniec Człowiek Pająk rozwiąże zagadkę tajemniczych zniknięć bezdomnych na Manhattanie.

Zawartość

 

Dodatki

• Notatka od redakcji z 1990 roku i niezmutowany raport (3 strony)
• Rozkładówka Hembecka – komiks o Spider-Manie odwiedzającym redakcję Marvela (2 strony)
• Remasterowane grafiki Todda McFarlana (7 stron)
• Szkice okładek i pojedynczych stron (17 stron)

Recenzja

Doczekaliśmy się czasów, gdzie wydane przez Tm-Semic historie wracają do łask. Niegdyś mogliśmy je przeczytać z nie do końca zadowalającym tłumaczeniem, na nie najlepszym papierze w formie zeszytów. Za sprawą wydawnictwa Egmont możemy jeszcze raz zgłębić się w początek serii pisanej przez Todda McFarlane’a – Spider-Man. W twardej oprawie, na dużo lepszym papierze i z dodatkami. Spider-Man: Todd McFarlane zawiera w sobie komiksy Spider-Man #1#14, #16 oraz X-Force #4.

Ten pokaźny ton zawiera w sobie aż pięć pierwszych historii z serii Spider-Man. Pierwsze cztery są wybitnie mroczne i brutalne. Widać, że Todd dostał tu sporo wolności w pisaniu. Zło i mrok, a także elementy religijne to jego konik – wystarczy spojrzeć na jego największe dzieło – Spawn. Na sam początek otrzymujemy wybitnie brutalną i zwierzęcą wersję Lizarda prowadzoną przez Calipso, jedną z ukochanych Kravena Łowcy. Sam Pająk sam nie dowiaduje się powodów ataku wiedźmy i Jaszczura. Natomiast my w retrospekcjach poznajemy prawdę, o co tak na prawdę jej chodzi. Historia nie jest skomplikowana, jednak tu cały klimat buduje narracja i onomatopeja bębnów.

Strona graficzna jest świetna. Ponownie wspomnę o mroku, który podkreślany jest wszechobecną krwią, odpowiednimi barwami oraz nawet czarnym papierem. Na uwagę zasługuje fakt, jak fajnie zrobione są retrospekcje Pająka, których obramowania kadrów są zrobione w nietypowy sposób – z pajęczyn. Natomiast wspomnienia wiedźmy mają specyficzną kolorystykę. Ta nietypowa forma rysunków McFarlane’a tylko pogłębia klimat komiksu. Warto podkreślić, że ten rysownik świetnie radzi sobie z tłami. Po analizie komiksu widać, że nie idzie na łatwiznę i wkłada w nie wiele pracy.

Druga historia jest równie mroczna. Gościnny występ Ghost Ridera i opętany Hobgoblin to klimaty, w których Todd czuje się najlepiej. Można powiedzieć, że scenariusz nie jest zbyt skomplikowany, a jednak o drobinę głębszy niż wcześniej. Graficznie możemy powiedzieć, że jesteśmy na tym samym poziomie. Hobgoblin wygląda upiornie, a jego peleryna to tylko podkreśla.

Następnie otrzymujemy gościnny występ Wolverine’a oraz jako główny antagonista przedstawiony jest Wendigo, ale czy na pewno? Tutaj bardzo fajnie poprowadzona jest narracja. Na początku wszystko przedstawione jest od strony dziennikarki, jednak rysunki zdają się przeczyć temu co widzi i opisuje kobieta. Warto wspomnieć, że jej wpisy na początku robią za głównego narratora. Dalej przechodzimy do przemyśleń gościnnie występującego Logana, który staje po stronie zwierząt, gdyż te giną w bezmyślnym polowaniu na mordercę dzieci. Odniosłem wrażenie nawet, że rola naszego Pajączka jet tutaj mniejsza niż mutanta. Graficznie wciąż jest na wysokim poziomie. Tym jednak miasta zostają zastąpione przez lasy, a mrok ustępuje na rzecz jeszcze większej brutalności. A na deser wspomnę: Wolverine’a możemy podziwiać w dwóch kostiumach.

Kolejna historia zawarta w tym tomie nie ma ani gościnnego występu, ani nie jest aż tak brutalna, ale wampirzy przeciwnik Spider-Mana, Morbius jeszcze nigdy nie wyglądał tak mrocznie jak w tej opowieści. Podziemne miasto – Sub City rozciąga się tylko na dwa zeszyty oryginału, ale daje wiele radości z czytania. Jednym z powodów jest czarny kostium Spider-Mana, który Pająk postanawia przywdziać, by nie rzucać się w oczy, tam gdzie jest ciemno. Powrót do tego kostiumu ma swoje uzasadnienie, tak jak i rezygnacja z niego po opowieści, co jest fajne. Warto wspomnieć, że ten czarny uszyty jest przez krawcową Fantastycznej Czwórki, jak sam Spidey wspomina.

W następnej historii fabuła, nie da się ukryć, nie jest jakoś skomplikowana, ale myślę, że komiks nadrabia grafiką. Podziemne miasto pełne jest osobników zniekształconych, odrzuconych przez społeczeństwo i to udało się pokazać Toddowi. W dodatku wygląd Morbiusa jest rewelacyjny. Standardowo Morbius ma białą skórę i śmieszny kostium. Rysownik zachował obie cechy, ale oddał je w taki sposób, że wygląda mrocznie – jak rasowy wampir.

Ostatnia historia to najsłabsze ogniwo całego tomu. Może dlatego, że Todd McFarlane napisał ją na spółkę z Robem Liefeldem – człowiekiem, który tworząc nowe postaci lubuje się w inspirowaniu, które podchodzi niemalże pod kopiowanie cudzych pomysłów. W dodatku od strony graficznej Liefield ma sporą rzeszę anty-fanów, którzy dziwią się, że on wciąż ma zlecenia. Skupmy się najpierw na fabule.

Historia podzielona jest na dwa zeszyty, za pierwszą odpowiedzialny jest Todd McFarlane, zarówno pod względem scenariusza jak i rysunków. Niestety dano mu ciężki typowo komiksowy kawałek chleba do zgryzienia. Akcja jest drętwa, a walka bardzo przeciągana na słabe dialogi. Brak charakterystycznego dla tej serii mroku aż bije po oczach. Widać, że Toddowi lepiej idzie samodzielne pisanie niż pod z góry założone ramy. Warto wspomnieć, że McFarlane żegna się z serią tym numerem. Nawiasem mówiąc, słabe to pożegnanie. Graficznie też jest o drobinę gorzej. No cóż, nie jesteśmy w jego klimatach, żeby było tak rewelacyjnie. Nawet sieci Spider-Mana zdają się nie być tak poplątane jak wcześniej.

Za drugą część, która pochodzi z X-Force #4 odpowiedzialny jest Rob Liefield. Wspomniałem o grupie anty-fanów? Możliwe, że do nich należę. W każdym kadrze da radę zobaczyć błędy jakie popełnia ten rysownik. Chociażby nieproporcjonalne ciała, brak zachowania głębi w rysowaniu ekwipunku: zarówno wielkiej broni palnej jak i białej. Mógłbym jeszcze trochę powymieniać, ale po co kopać leżącego. Fabularnie nie widzę dużej różnicy – może dlatego, że Panowie się dogadali co do treści obu numerów.

Warto wspomnieć o jednej ważnej rzeczy, zarówno Spider-Man #16 i X-Force #4 rysowane są pionowo, przez co akurat w wydaniu zbiorczym, tak grubym, nie czyta się tego zbyt wygodnie, jednak przy zeszytówkach jest to zabieg ciekawy.

To by było na tyle, jeśli chodzi o historie zawarte w Spider-Man, ale sam tom się na tym nie kończy. Dostaliśmy także masę dodatków. Zacznijmy od trzech stron redakcyjnych z których dowiadujemy się, dlaczego powstała kolejna w tych czasach seria z Pająkiem. Idąc dalej krótka, zabawna historyjka spod ręki Freda Hembecka – Marvelowego karykaturzysty opowiadająca o tym jak Spider-Man odwiedza redakcję Marvela z pretensjami co do obsadzenia Todda McFarlane’a w nowej serii z jego przygodami. To jeszcze nie koniec. Czas na graficzne smaczki: kilka zremasterowanych kadrów i okładek oraz kilka stron szkiców.

To by było na tyle z tego opasłego tomu. Egmont postarał się przy jego wydaniu. Oby więcej przedruków słynnych wśród kolekcjonerów Omnibusów. Bardzo fajnie, że zdecydowali się wydać akurat to wydanie. Co prawda wieloletni fani Pająka posiadają zapewne w swojej kolekcji wydania Tm-Semicowe, ale przynajmniej młodsi mają możliwość poznać świetne historie spod ręki Todda McFarlane’a. Pomimo słabej historii kończącej ten album, zdecydowałem się na 6 pajączków, bo warto takie wydanie mieć w swojej kolekcji, a i fajnie się prezentuje na półce.

Ocena:

Autor: Spider-Nik

Mega Marvel #1 Mega Marvel #1 Mega Marvel #1


Related Articles

About Author