Numer: The Amazing Spider-Man: Renew Your Vows #5
Tytuł: Part 5: I’ll Always Be There For You
Wydawnictwo: Marvel Comics 2015
Data wydania: Listopad 2015
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Adam Kubert
Tusz: Scott Hanna
Kolory: Justin Ponsor
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Adam Kubert, Jim Campbell
Asystent redaktora: Devin Lewis
Redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Tajne Wojny – Amazing Spider-Man: Odnowić Śluby

Streszczenie

Empire Unlimited. Hawkeye, Mockingbird, Dagger i Prowler przypuszczają atak na Regenta w pomieszczeniu z nieżyjącymi metaludźmi, których zwłoki pływają w zbiornikach. Dzięki skradzionemu zmysłowi pająka Roman chwyta wystrzeloną przez Bartona strzałę z grotem zawierającym skierowaną przeciwko niemu broń. Dla Hawkeye’a stanowi to niezbity dowód, iż Peter Parker jest martwy.

Unoszący się w wypełnionej cieczą komorze Spider-Man, z którego uchodzi życie, wspomina swoje piękne życie u boku kochanej rodziny. W tej samej chwili Mary Jane i Annie wdzierają się do laboratorium Dr. Shannon Stillwell. Dziewczynka zajmuje się amoralną badaczką, zaś jej matka przesłuchuje innego laboranta. Dowiedziawszy się, że kombinezon Regenta czerpie na bieżąco siły ze schwytanych obiektów badawczych, Mary Jane zleca córce zniszczenie jak największej liczby zbiorników i zlokalizowanie swego ojca. Na czas misji Annie wymyśla sobie pseudonim składajacy się z inicjałów swych imion i nazwiska – Amp. MJ, po zdjęciu ze Stillwell wzmacniającego siłę pancerza i założeniu go na swoje ciało, mówi, by nazywać ją po prostu „Mom”. W tej chwili Regent przebija się przez sufit, by ukarać rodzinę Parkera, która manipuluje przy jego mocach. Żona Petera namawia Annie do ucieczki, jednak mała superbohaterka nie chce się na to zgodzić.

Słysząc podniesione głosy swoich najbliższych, Peter odzyskuje wolę życia i wydostaje się ze zbiornika, by stanąć w obronie żony i córki. Z krzykiem na ustach rzuca się na Regenta i razem z nim wylatuje przez okno wieżowca. Oboje lądują na ulicy. W międzyczasie Mary Jane i Annie rozbijają kolejne komory w celu dalszego osłabienia barona Regency, który wciąż dysponuje wielorakimi i niebezpiecznymi mocami. Z obawy o życie ojca Amp rusza mu na ratunek. W drodze zatrzymuje ją poraniony Hawkeye, który przekazuje jej skonstruowaną przez ruch oporu broń. Kiedy Regent przymierza się do uśmiercenia Spider-Mana, butnie deklarując, że „pożyczy” pajęczy zmysł od jego córki, Annie wyskakuje z piętrowca i ląduje na plecach tyrana, wbijając mu w szyję grot strzały. Kombinezon Romana rozpływa się w powietrzu, a jego właściciel wścieka się, że użyto przeciwko niemu niedozwolonej technologii zagłuszania super-mocy. Kiedy odgraża się, że i tak ma na tyle siły, by pokonać ojca i córkę, z nieba zlatuje Mary Jane i zmienia proporcje z 2:1 na 3:1. Parkerowie zaczynają niemiłosiernie okładać Regenta, jednak podekscytowana Annie popełnia drobny błąd, przez co zostaje złapana za szyję przez zdesperowanego przeciwnika. Przypadkowi gapie orientują się, kim jest ich władca – potworem gotowym skręcić kark małej dziewczynce. Roman przekonuje, że pragnie tylko wyzwolić swój lud spod panowania szalonego boga, Dooma.

W reakcji na patową sytuację Peter dyskretnie podbiera metalowy szpikulec z kombinezonu Mary Jane, po czym zagaduje Regenta i wykorzystując swój talent do opowiadania kawałów rozśmiesza oraz usypia czujność wroga. Cel zostaje osiągnięty, jednak zamiast zabić Romana ostrym narzędziem Parker przywala mu z całej siły pięścią w twarz, dzięki czemu odnawia swoje przyrzeczenie, że będzie chronił rodzinę bez uciekania się do kompromisów. Annie jest zachwycona postawą swego taty. Mary Jane pyta męża, czy zabiłby Regenta, gdyby ich córka była naprawdę zagrożona, jednak Peter odpowiada jej wyłącznie uśmiechem na twarzy. Hawkeye i reszta rebeliantów zakuwają obalonego barona i postanawiają umieścić go w specjalnej celi. Wszyscy ewakuują się przed przybyciem służb porządkowych wciąż wiernych autokracie.

Później. Parkerowie wracają do normalnego życia i rozpoczynają je od wspólnego śniadania, którego daniem głównym są uwielbiane przez Annie placki bananowe.

Recenzja

Mając wieloletni kontakt z twórczością Dana Slotta, spodziewałem się bardzo posępnego i gorzkiego finału, a mimo to zostałem bardzo miło zaskoczony. Ostatni numer serii, w której śledziliśmy losy mającego żonę i dziecko Petera Parkera, tryska pozytywną energią i daje do ręki osobom pragnącym czytać przygody dojrzałego Spider-Mana sporo argumentów na rzecz przywrócenia jego małżeństwa z Mary Jane Watson. Niestety, po analizie komiksowych katalogów wydawnictwa na najbliższe miesiące nie zanosi się na to w niedalekiej przyszłości. Nie należy jednak tracić wiary, bo w mitologicznym świecie superbohaterów wszystko jest możliwe, czego wyrazistym przykładem jest ten komiks.

Zacznijmy od tego, że lektura finałowego odcinka serii przebiegła błyskawicznie, co na ogół świadczy na korzyść scenariusza, który w tym komiksie jest po pierwsze wciągający, a po drugie trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Z wielu kadrów wyłania się obraz zżytej ze sobą rodziny Parkerów, w której każdy z podniesioną głową walczy o wspólne dobro, a gdy na włosku wisi życie ukochanej osoby gotów jest na największe heroiczne zrywy. Przyznam, że Slott „zadbał” po równo o wszystkich reprezentantów pajęczej familii, dając każdemu z nich „pięć minut” na zabłyśnięcie czymś spektakularnym i wzbudzającym poklask.

Końcowa sekwencja przed siedzibą Regenta demaskuje znaczenie tytułu całej miniserii. Chociaż wydawca zasypywał kolekcjonerów komiksów wariantami okładek kładących akcent na małżeństwo Spider-Mana, to jednak przyświecającym twórcom od samego początku celem nie była zmiana stanu cywilnego Spider-Mana obecnego w głównym nurcie. Było to nawiązanie do dramatycznych wydarzeń z pierwszego numeru, w którym tytułowy bohater w pewnym stopniu przyczynił się do śmierci drugiej osoby. W finale bezsprzecznie udowodnił, że nadal jest w stanie chronić swoją rodzinę bez uciekania się do środków ostatecznych. To jest prawdziwy kontekst słynnej zapowiedzi „odnowienia ślubów”. Nad czym wielce ubolewam, ponieważ nie o tym marzyłem. Jak zwykle, marketing mocno pobudził apetyt, który nie został w pełni zaspokojony. Wciąż się łudzę, a przecież powinienem przyzwyczaić się do tego, w jaki sposób szczwani redaktorzy Marvela pogrywają z czytelnikami.

Zasadniczo natrafiłem na jedną zagwozdkę dotyczącą fabuły – nie mogłem do końca pojąć, jaki był mechanizm działania broni zaprojektowanej przez ruch oporu w celu unieszkodliwienia Regenta. Jeszcze w większą konsternację wpadłem, gdy z chwilą jej użycia kombinezon despotycznego barona zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Przechodząc do podsumowania, czerpałem sporo radości z chwil, gdy stykałem się z odpowiedzialnym Peterem Parkerem, odważną Mary Jane Watson-Parker i waleczną jak mało kto Annie Parker. Życzyłbym sobie, aby dalej pociągnięto ich urzekającą historię o miłości, bohaterstwie i jedności w najtrudniejszych momentach życia. Cóż, moje życzenie nie spełni się, ponieważ szczęśliwe zakończenie obejmuje tylko jednego z wielu odpowiedników Spider-Mana, zaś ten najważniejszy lada dzień zadebiutuje na łamach nowego comiesięcznego tytułu w roli pławiącego się w luksusie kawalera. Za tę woltę nie mogę jednak ukarać niższą oceną tego komiksu, który dostarczył tych wrażeń, jakimi miał obdarować czytelnika. Dlatego też rozstaję się z wielkim szacunkiem dla tego wcielenia Spider-Mana i jego rodzinki.

Ocena:

Autor: Dawidos