komiksy: 1934 komiksy polskie: 187 seriale animowane: 112 biografie: 59

Spider-Man #6

Spider-Man #6 (#162)Numer: Spider-Man #6 (#162)
Tytuł: End of the Spider-Verse – Part Six: Once And Future Queen
Wydawnictwo: Marvel Comics 2023
Data wydania: Maj 2023
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: John Dell
Kolory: Edgar Delgado
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Mark Bagley i Edgar Delgado
Asystent redaktora: Lindsey Cohick
Redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: C.B. Cebulski
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak

Streszczenie

Shatra słysząc, że nie ma już pajęczyny życia i przeznaczenia (web of life and destiny) przechodzi do przejęcia kontroli nad spider-versum. Wypuszcza swoje macki w różnych wrzechświatach. Chce stworzyć jeden świat, jeden ól i umysł, tak by wszystko było nią.

Ziemia-616. Laboratorium w Oscorp Plaza. Peter próbuje skontaktować się z Silk, jednak bezkutecznie. Prowadzi też rozmowę z pająkami, które układają się w wyrazy. Nagle dostrzega za oknem pojawienie się ogromnych macek. W innym miejscu na tej samej Ziemii. Macki Shatry obserwują równiez Pająki z róznych rzeczywistości wraz z Morlunem. Okazuje się, że Night Spider ukradła totemistyczny sztylet. Teraz kiedy są w posiadaniu tego artefaktu decydują się pójść według planu Morluna i zabić nim Shatrę. Silk jest zdziwiona, gdy mowa jest o zabitym wybrańcu w tym wymiarze, gdyż Peter, którego zna jest jej pomocnikiem w Oscorp, żyje i ma się dobrze. Pająki mają plan.

Międzywymiarowe gniazdo Shatry jest już prawie kompletne. Wtedy zjawiają się dwa przemienione pająki z pojamanym Morlunem oraz Anyą. Nikt nie podejrzewa, że to podstęp, a pod kostiumami przemienionych pająków kryją się Silk i Web-Weaver. Nagle zjawia się Spider-Man beta, który odwraca uwagę przeciwników, by Morlun mógł zbliżyć się do Shatry. Wbija w nią sztylet, jednak okazuje się on bezkuteczny.

Tymczasem Hunter-Spider, Madame Web i Night Spider uwalniają Milesa Moralesa i pozostałych, których Shatra nie może przemienić. Dołączają do trwającej walki z Shatrą i hordą jej przemienionych Spider-Manów. Morlun zostaje brutalnie pobity porzez Shatrę. Pozostali ruszają mu na ratunek.

Spider-Uk i Sun Spider odwiedzają Petera Parkera, by go ochronić. Ku swojemu zdziwieniu zawuważają, że posiada fragment pajęczyny życia i przeznaczenia. Nagle zjawiają się dwaj wysłannicy Shatry. Peter jest pełen podziwu dla niepełnosprawnego Sun-Spidera w jaki sposób walczy.

Pobity i upokorzony Morlun decyduje się pożywić, by odzyskać moce. Wybiera na swoją ofiarę Silk. Ta w samoobronie atakuje go totemicznym sztyletem. Rana Morluna świeci. Arana zdaje sobie sprawę, że źle odczytywała totemiczne zapisy. Okazuje się, że wybrańcem jest Cindy Moon, a rana Morluna przywraca pajęczynę życia i niszczy gniazdo Shatry. Silk decyduje się zabić Morluna dla dobra sieci. Rozcina mu klatkę piersiową. Z jego ciała wydostają się dusze wszystkich totemów jakie kiedykolwiek pochłonął, a wielka sieć zaczyna się regenerować. Shatra z przerażeniem stwierdza, że Silk skazała wszystkich na zgubę.

Recenzja

Spójrzcie na głupotę tego numeru. Z numeru na numer tej serii Dan Slott sam siebie pokonuje, a ja już niższej oceny nie mam w zanadrzu. Zapraszam na recenzję tego zeszytu.

Mega głupot ciąg dalszy. Akcja nabiera tempa i absurdu proporcjonalnie do ilości zeszytów, które składają się na tę historię. Już od pierwszych stron mamy odpychające niesamowite wydarzenia, które właściwie nie wiadomo co oznaczają, ani dlaczego nie zastosowano ich wcześniej. Otóż Shatra wypuszcza swoje wici w różnych wymiarach na super-globalną skalę. Dlaczego nie zrobiła tego wcześniej? Właściwie nie wiemy jaki jest powód oczekiwania na śmierć wybrańca i zniszczenie tej magicznej, międzyw-ymiarowej sieci (życia i przeznaczenia). W czym jej to tak przeszkadzało? Oczywiście nie wiemy i zapewne się nie dowiemy.

Dalej mamy tego dziwnego Petera, który niby jest z ziemi-616, ale w sumie nie jest tym samym głównym Spider-Manem, bo ten żekomo został wymazany z egzystencji. A w dodatku charakter i pamięć Silk się nagle zmieniły i dopasowały się pod nową rzeczywistość. To mi trochę przypomina równie absurdalne wydarzenie: One More Day. Czyli jednego dnia wszyscy wiedzą kim jest żonaty Peter Parker, a następnego dnia nikt już go nie zna i w dodatku jest singlem, który nigdy się nie ożenił. Dan Slott korzysta z beznadziejnych wzorców przyprawiając je do smaku swoimi absurdalnymi, pełnymi luk i brakiem sensu wymysłami. No cóż, rola tego Petera jak narazie jest mocno ograniczona.

To nie koniec. Pająki mają dziwacznie głupi plan, by zbliżyć się do Shatry. I pod pozorem złapania Morluna…. Ale, że niby jak? I w dodatku wszystko widzący przeciwnik tego nie zauważył i nic nie podejrzewa?

Idąc dalej wcale nie kończymy z absurdami. Nagle sytuacja zmienia się o 180 stopni, Shatra dostaje sztyletem i właściwie nic jej nie jest. Pająki przegrywają i mamy przerwę w walce. Przypomnę, że mamy setki zmienionych Spider-Manów przeciwko kilku Spider-Manom, a mimo wszystko Morlun znalazł czas, by wstać i przystąpić do konsumpcji Silk… i to wszystko na oczach czekającej (nie wiadomo na co) Shatry.

I teraz przechodzimy do następnej głupoty. W chwili, gdy rana Morluna zaczyna świecić i coś się dzieje, Arana recenzuje sytuację. Wpada na pomysł, że źle wcześniej interpretowała teksty i to Silk jest wybrańcem, a w dodatku rana Morluna przywraca wielką sieć. Nie wiem na jakiej podstawie to stwierdziła… może kobieca intuicja? Po tak trafnym opisie tego co się dzieje Silk rozcina Morluna niczym wieprza i ten niemalże eksploduje głowami Spider-Manów, które skonsumował przez te wszystkie…. lata (?). Nawet pisząc, brzmi to tak głupio, że trudno to skomentować. W każdym razie Dan Slott najprawdopodobniej uczynił Spider-Verse i Spider-Geddon bezsensownymi historiami i wszystko co się w tych zeszytach zadziało straciło właśnie na znaczeniu, bo najprawdopodobniej to odwrócono.

Na sam koniec Shatra stwierdza, że Silk swoim czynem skazała wszystkich na zgubę. No tak, przecież ona wie, że jak się rozetnie Morluna to oznacza koniec wszystkiego dla wszystkich. Ogólnie to nie będzie niczego…

Fabularnie komiks tak mocno kuleje i odpycha swoją treścią, że nawet świetne rysunki Bagley’a nie są mu w stanie pomóc. Nie wiem jak to jest, że osoby decyzyjne z redakcji Marvela zgodziły się na pubilkację takiego gniotu. Oczywiście 0,5 pajączka. Te pół pajączka daję tylko i wyłącznie za szatę graficzną, która sprawia, że można choć nacieszyć oczy rysunkami mistrza Bagley’a

Ocena:

Autor: Spider-Nik

Spider-Man #6 (#162)

Spider-Man #6 (#162) Spider-Man #6 (#162) Spider-Man #6 (#162)


Related Articles

About Author